Aleksander Śliwka: „Będziemy chcieli zwyciężyć”

Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle do turnieju finałowego TAURON Pucharu Polski przystąpiła po meczowym maratonie PlusLigi oraz siatkarskiej Ligi Mistrzów. „Powrót po covidzie nigdy nie jest łatwy, zrobiliśmy wycieczkę po całej Europie i tak naprawdę mamy dużo w nogach, ale to nie jest żadna wymówka” – mówił Aleksander Śliwka.

Choć w półfinałowym starciu z Treflem Gdańsk od początku w roli faworyta stawiani byli kędzierzynianie, to Gdańskie Lwy postawiły twarde warunki, a ostatecznie o zwycięstwie zdecydowała gra blokiem oraz błędy własne, których mniej popełnili wicemistrzowie Polski. W drugim secie siatkarze Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle odrobili czteropunktową stratę i przy zagrywkach Aleksandra Śliwki wyszli na prowadzenie i wygrali seta, i choć taka sztuka nie udała się w trzeciej odsłonie, to czwarty set od początku do końca przebiegał pod kontrolą drużyny z Opolszczyzny. „Każde zwycięstwo w tegorocznym Pucharze Polski przychodziło nam z trudem. Wiedzieliśmy, że dzisiaj będzie podobnie, bo drużyna Trefla Gdańsk świetnie radziła sobie w tej edycji i wygrywała mecz za meczem i ma w swoich szeregach graczy, którzy zdobywali wielkie trofea i mają doświadczenie. Wiedzieliśmy, że będziecie ciężko i myślę, że kluczowe było odwrócenie drugiego seta, szkoda tylko, że nie udało się wygrać trzeciego. Mamy troszkę więcej czasu by zregenerować siły niż nasz ewentualny przeciwnik, także chcemy go dobrze wykorzystać” – mówił Aleksander Śliwka. W finałowym meczu Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle zmierzy się z Jastrzębskim Węglem, tym samym będzie to trzeci z rzędu finał TAURON Pucharu Polski, gdzie naprzeciwko siebie staną te dwie drużyny. Jak do tej pory dwukrotnie lepsi okazywali się kędzierzynianie, którzy w całej historii rozgrywek trofeum zdobywali ośmiokrotnie. „Nie zajmujemy się historią, oczywiście przy Pucharze Polski można takie rzeczy wyciągać, ale my zajmujemy się tym, co jest na boisku, nie pamiętamy ile razy ZAKSA wygrała, a ile razy przegrała. Liczy się dla nas ten mecz i chcemy jak najlepiej się do niego przygotować” – powiedział Aleksander Śliwka.

Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle ma za sobą intensywny czas, ponieważ w ostatnich tygodniach nadrabiała zaległości w PlusLidze oraz w Lidze Mistrzów, gdzie w ciągu niecałych dwóch tygodni zagrała z drużynami ze Słowenii, Rosji oraz Włoch. Na krajowych parkietach kędzierzynianie mają jeszcze cztery zaległe mecze, a wszystko spowodowane jest przerwą jaką wymusiło wystąpienie zakażeń wirusem SARS-CoV-2 w zespole. Choć powrót do najwyższej formy nie jest łatwy, a zmęczenie daje o sobie znać to w nadchodzącym finale kędzierzynianie będą chcieli sięgnąć po dziewiąty Puchar Polski. „Powrót po covidzie nigdy nie jest łatwy, zrobiliśmy wycieczkę po całej Europie i tak naprawdę mamy dużo w nogach, ale to nie jest żadna wymówka. Będziemy chcieli zwyciężyć i dać więcej z serducha. Zrobimy wszystko co w naszej mocy, bo tak naprawdę nie mieliśmy wpływu na to, że zaraziliśmy się koronawirusem i mieliśmy wymuszoną przerwę, a potem musieliśmy nadrabiać zaległe mecze” – dodał Aleksander Śliwka.

Źródło: Informacja własna

Reklama