Bartłomiej Lipiński: „Mieliśmy swoje szanse”

Trefl Gdańsk w półfinałowym meczu TAURON Pucharu Polski postawił trudne warunki drużynie z Kędzierzyna-Koźla, ostatecznie jednak podopieczni trenera Michała Winiarskiego urwali rywalom tylko jedną partię. „Myślę, że drugi set trochę nas dobił, bo graliśmy naprawdę dobrze, prowadziliśmy przez dłuższy czas” – mówił Bartłomiej Lipiński.

Pierwsze spotkanie półfinałowe przyniosło wiele emocji i choć od początku w roli faworytów stawiani byli gracze Grupy Azoty ZASKY Kędzierzyn-Koźle to podopieczni trenera Michała Winiarskiego od pierwszych piłek dotrzymywali kroku rywalom i wykorzystywali swoje szanse. W drugim secie Trefl Gdańsk prowadził czterema punktami, ale przy zagrywkach Aleksandra Śliwki kędzierzynianie wrócili do swojej gry i przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Kluczowa w tym spotkaniu była dyspozycja w ataku, gdzie ostatecznie gdańszczanie osiągnęli 41% skuteczności, a przeciwnicy 53%. „Na pewno mieliśmy swoje szanse. Myślę, że drugi set trochę nas dobił, bo graliśmy naprawdę dobrze, prowadziliśmy przez dłuższy czas, ale utknęliśmy w ustawieniu P1, a takie zespoły jak Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle przestojów nie wybaczają. Jeśli prowadzi się w secie i nie dowiezie się go do końca to wiadomo, że oni to wygrają. Zaczęli grać lepiej, dogonili nas i ostatecznie zwyciężyli. W trzeciej partii pokazaliśmy kawałek dobrej gry, ale w czwartej znowu utknęliśmy w tym jednym ustawieniu. Gratulacje dla kędzierzynian, bo wygrali zasłużenie” – mówił po meczu Bartłomiej Lipiński. Jednocześnie obie drużyny podejmowały ryzyko w polu zagrywki, przez co nie brakowało błędów w tym elemencie. Trefl Gdańsk oddał rywalom aż dwadzieścia punktów, jednocześnie notując tylko jeden punktowy blok. Natomiast kędzierzynianie popełnili piętnaście błędów i czternaście razy zatrzymywali Gdańskie Lwy. „Myślę, że i jedna i druga drużyna miała dzisiaj problem z zagrywką, bo nie mieliśmy za dużo czasu żeby zapoznać się z halą. Założeniem na ten mecz było to, aby popełnić jak najmniej błędów własnych, a my ich zrobiliśmy trochę za dużo i dlatego to zespół z Kędzierzyna-Koźla zagra w finale, a my jedziemy do domu” – dodał Bartłomiej Lipiński.

Porażka w półfinale zakończyła udział Trefla Gdańsk w TAURON Pucharze Polski, tym samym podopieczni trenera Michała Winiarskiego skupiają się już tylko na kolejnych ligowych meczach i walce o wejście do fazy play-off. W nadchodzącej rundzie spotkań Gdańskie Lwy zmierzą się z PGE Skrą Bełchatów. W kontekście układu tabeli jakiekolwiek wywalczone punkty w tym spotkaniu będą dla Trefla Gdańsk, który obecnie zajmuje dziewiąte miejsce w klasyfikacji, niezwykle cenne. „Na pewno w tej lidze nie ma łatwych spotkań. Musimy skupić się na tym, aby jak najlepiej przepracować ten tydzień i poprawić drobne elementy, bo jeśli potrafimy przez większość meczu grać jak równy z równym z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle to myślę, że możemy walczyć z każdym. Co będzie dalej, nie wiem. Na razie trzeba na spokojnie przeanalizować to, co było w tym meczu, wyczyścić głowę i wrócić do walki o play-offy, bo to jedyne co nam jeszcze zostało w tym sezonie” – zakończył przyjmujący Gdańskich Lwów.

Z Bartłomiejem Lipińskim rozmawiała Natalia Gajda