Robbert Andringa: „Staraliśmy się grać jak najlepiej”

Drużyna Idykpolu AZS-u Olsztyn w meczu dwunastej kolejki PlusLigi po pięciu setach przegrała w wyjazdowym spotkaniu z Projektem Warszawa. „Możemy być zadowoleni, że przed przerwa świąteczną zdobyliśmy jeden punkt” – mówił po meczu Robbert Andringa.

Dziwny mecz

Siatkarze z Olsztyna pierwszego seta nie rozpoczęli najlepiej, bo już na starcie stracili kilka punktów. Zdołali je jednak odrobić i ostatecznie przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W kolejnej partii wyraźnie skuteczniejsi byli gospodarze spotkania, wypracowali sobie bowiem wysoką przewagę, którą utrzymali do końca, zwyciężając z różnicą dziewięciu punktów. W trzeciej partii ponownie zwyciężyli olsztynianie, lecz zespół z Warszawy doprowadził do tie-breaka, a w nim przypieczętował wygraną. „Ten mecz był naprawdę dziwny, bo pierwszego seta zagraliśmy bardzo dobrze, ale drugiego od początku bardzo źle. Za nami jest naprawdę trudny tydzień, jeśli chodzi o trening. Przyjechaliśmy tutaj bez oczekiwań, ale możemy być zadowoleni, że przed przerwa świąteczną zdobyliśmy jeden punkt– mówił po meczu Robbert Andringa, zwracając jednocześnie uwagę na to, że mimo wszystko nie do końca łatwo jest wskazać decydujący o losach meczu element: „Myślę, że zespół z Warszawy zaczął dobrze zagrywać i to była kluczowa rzecz, której nie potrafiliśmy się przeciwstawić. Zagrali bardzo dobrze na wysokiej piłce, ale też w obronie. Trudno powiedzieć, który moment zadecydował o tym, że przegraliśmy, ale myślę, że możemy popracować nad poprawą gry w każdym aspekcie, żeby prezentować się lepiej i żeby były inne efekty”. Warto wspomnieć, że holenderski przyjmujący podczas meczu w Arenie Ursynów był najlepiej punktującym graczem w zespole z Olsztyna, a zdobył 16 „oczek”, w tym 6 zagrywką i 1 blokiem. Atakował ze skutecznością 47%, kończąc 9 z 19 posłanych do niego piłek, a ponadto przyjmował na poziomie 41%.

Końcówka roku nie rozpieszcza

Ostatnie tygodnie dla zespołu z Olsztyna są dużym wyzwaniem. Z klubem rozstał się trener Marco Bonitta, a jego obowiązki przejął Marcin Mierzejewski. Z powodów zdrowotnych kontakt z klubem rozwiązał Meisam Salehi, a z kolei w pojedynku z warszawianami w związku z chorobą nieobecny był Torey DeFalco. „Obecna sytuacja jest trudna, ponadto od dwóch tygodni mamy nowego trenera, w związku z czym praca na treningach wygląda inaczej. Kilka osób nie czuje się najlepiej, bo na przykład ma grypę. Trudno jest również trenować, bo nie mamy do dyspozycji pełnej czternastki. To komplikuje nam szyki i też sprawiło, że przed tym meczem nie mieliśmy dużych oczekiwań” – wyjaśnił Holender. Trudna sytuacja w zespole nie przeszkadza jednak w zachowaniu pozytywnego nastawienia i dalszym czerpaniu radości z gry: „Wszyscy dzisiaj byliśmy szczęśliwi, że gramy i staraliśmy się grać jak najlepiej. Wiedzieliśmy, że przyjechaliśmy tutaj po prostu grać w siatkówkę i to było najważniejsze. W końcu zaczęliśmy to robić, bo chcieliśmy, lubimy to. Dzisiejszy mecz pokazał, że możemy grać i cieszyć się tym. Mam nadzieję, że kiedy wrócimy po świętach, wrócimy do tej samej radości, którą daje nam gra w siatkówkę”.

Jeszcze jedno wyzwanie przed świętami

Dla zespołu z Olsztyna pojedynek w Warszawie był ostatnim w rozgrywkach PlusLigi przed przerwą bożonarodzeniową. Nie była to jednak ostatnia potyczka siatkarska, ponieważ jeszcze przed świętami rozegrane zostaną mecze 1/16 Finału Pucharu Polski, a olsztynianie zmierzą się w tej rundzie z pierwszoligowym SMS-em PZPS Spała. Nie mają jednak czasu na odpoczynek, bo zagrają już w poniedziałek, dzień po meczu w Warszawie. „Jeśli chodzi o Spałę, wiem, że tam trenuje drużyna narodowa, ale też mieści się liceum, w którym są utalentowani polscy siatkarze. Jest to drużyna grająca w rozgrywkach TAURON 1. Ligi. Musimy być skoncentrowani na tym pojedynku” – mówił Robbert Andringa, dodając: „Jeśli chodzi o zawodników, nie mam niestety wiedzy, bo byliśmy skupieni na meczu z zespołem z Warszawy, ale teraz obejrzymy wideo, pojedziemy do Spały i przekonamy się jak zagrają rywale”.

Z Robbertem Andringą rozmawiała Marta Chlebicka