Za nami jedenasta kolejka plusligowych zmagań, a w niej kolejne zwycięstwo kędzierzynian i kolejna porażka Stali Nysa. Do ciekawego meczu doszło w Katowicach, gdzie po tie-breaku miejscowy zespół uległ Projektowi Warszawa. Kolejkę zakończył pięciosetowy bój w Zawierciu, gdzie ostatecznie ze zwycięstwa nad PGE Skrą cieszyli się Jurajscy Rycerze.
Jedenastą kolejkę spotkań zainaugurował mecz w Kędzierzynie-Koźlu, gdzie wicemistrzowie Polski podejmowali Indykpol AZS Olsztyn. Spotkanie rozpoczęło się od wyrównanych fragmentów, ale z czasem kędzierzynianie nabierali tempa i pewnie wykorzystywali swoje szanse, zamykając mecz w trzech setach. Obie drużyny zdobyły po cztery punkty blokiem, a w polu serwisowym mniej błędów popełnili olsztynianie – osiem przy dwunastu pomyłkach rywali, ale to właśnie zawodnicy Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle sprawiali więcej problemów swoją zagrywką, co widać w statystykach przyjęcia, gdzie podopieczni Marcina Mierzejewskiego utrzymywali 36% pozytywnego odbioru, a kędzierzynianie w tym elemencie mieli 49%. Nie bez znaczenia pozostaje również skuteczność w ataku, gdzie kędzierzynianie mieli 55%, a najlepiej punktującymi zawodnikami byli Aleksander Śliwka, który zdobył dwanaście „oczek” oraz Kamil Semeniuk, który skończył jedenaście ataków. Ponownie należy zwrócić uwagę na dobrą dyspozycję Krzysztofa Rejno, który skończył osiem z jedenastu piłek, co daje 73%. Natomiast Indykpol AZS Olsztyn skuteczność ataku utrzymywał na poziomie 38%. Po raz kolejny Torey DeFalco był jednym z najlepiej punktujących zawodników, a do dorobku drużyny dołożył jedenaście „oczek”. Natomiast Karol Butryn z dwudziestu trzech piłek skończył dziewięć, dwa razy się pomylił i raz został zablokowany.
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – Indykpol AZS Olsztyn 3:0 (25:23; 25:20; 25:16)
MVP: Marcin Janusz
Składy zespołów:
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle: Marcin Janusz, Kamil Semeniuk, Łukasz Kaczmarek, Krzysztof Rejno, Aleksander Śliwka, Norbert Huber, Erik Shoji (libero) oraz Bartłomiej Kluth
Indykpol AZS Olsztyn: Jan Firlej, Robbert Andringa, Szymon Jakubiszak, Torey DeFalco, Mateusz Poręba, Karol Butryn, Jędrzej Gruszczyński (libero) oraz Jan Król, Karol Jankiewicz
Spotkanie pomiędzy Cuprum Lubin a Jastrzębskim Węglem rozpoczęło się od wyrównanych akcji, a obie drużynie nie zwalniały ręki w ataku, co spowodowało, że o losach pierwszego seta decydowała gra na przewagi, z której szczęśliwie wyszli mistrzowie kraju. W kolejnych setach jastrzębianie pewnie wykorzystywali swoje szanse i całkowicie przejęli kontrolę nad przebiegiem spotkania. Obie drużyny podejmowały ryzyko w polu zagrywki i bezpośrednio w tym elemencie zdobyły po cztery punkty. Natomiast w pozostałych elementach zdecydowanie lepiej prezentowali się zawodnicy Jastrzębskiego Węgla, którzy piętnaście razy punktowali blokiem, z czego sześć „oczek” pochodzi z zatrzymanych ataków Remigiusza Kapicy, jednocześnie przyjezdni utrzymywali 41% skuteczności w ataku. Najwięcej punktów zdobył Jan Hadrava, który skończył jedenaście z dwudziestu dziewięciu piłek, co dało mu 38% skuteczności. Natomiast lubinianie skuteczność w ataku utrzymywali na poziomie 34%, a najlepiej punktującymi zawodnikami byli Marcin Waliński oraz Wojciech Ferens – obaj przyjmujący zdobyli po dziesięć punktów. Nie bez znaczenia pozostawał również element przyjęcia, gdzie podopieczni Pawła Ruska mieli 42% pozytywnego odbioru, a zawodnicy Jastrzębskiego Węgla 64%.
Cuprum Lubin – Jastrzębski Węgiel 0:3 (28:30; 18:25; 17:25)
MVP: Jakub Popiwczak
Składy zespołów:
Cuprum Lubin: Marcin Waliński, Wojciech Ferens, Masahiro Sekita, Paweł Pietraszko, Remigiusz Kapica, Florian Krage, Maciej Sas(libero) oraz Kamil Szymura (libero), Kamil Maruszczyk, Przemysław Stępień, Dawid Gunia, Grzegorz Bociek
Jastrzębski Węgiel: Tomasz Fornal, Jan Hadrava, Jurij Gladyr, Łukasz Wiśniewski, Rafał Szymura, Benjamin Toniutti, Jakub Popiwczak (libero) oraz Eemi Tervaportti, Dawid Dryja, Jakub Macyra
W Radomiu podopieczni Jakuba Bednaruka starcie ze Stalą Nysa otworzyli od dobrych akcji i ostatecznie wygrali premierową odsłonę. Obie drużyny były bardzo zmotywowane, a dobre kontrataki po stronie przyjezdnych wyrównały stan meczu. Ostatecznie ze zwycięstwa cieszyli się zawodnicy Cerradu Enei Czarnych Radom, którzy dwanaście razy zatrzymali rywali, a także utrzymywali skuteczność w ataku na poziomie 64%. Najwięcej punktów, dwanaście, do dorobku drużyny w tym elemencie dołożyli Jose Ademar Santana oraz Aleksander Berger. Natomiast Stal Nysa w elemencie bloku wypadła zdecydowanie gorzej, bo zanotowała tylko pięć punktów. Podopieczni Daniela Plińskiego skończyli mecz ze skutecznością w ataku na poziomie 56%. Po raz kolejny ciężar gry na swoje barki brał Wassim Ben Tara, który z trzydziestu pięciu piłek skończył dwadzieścia. Jednocześnie zespoły utrzymywały zbliżone wskaźniki przyjęcia – 57% pozytywnego i 40% perfekcyjnego odbioru piłek mieli radomianie, a Stal Nysa 56% pozytywnego i 28 perfekcyjnego. Odnosząc porażkę w Radomiu drużyna z Opolszczyzny pozostaje jedynym zespołem bez zwycięstwa.
Cerrad Enea Czarni Radom – Stal Nysa 3:1 (25:18; 21:25; 25:23; 25:21)
MVP: Mateusz Masłowski
Składy zespołów:
Cerrad Enea Czarni Radom: Michał Kędzierski, Bartłomiej Lemański, Jose Ademar Santana, Aleksander Berger, Rafał Faryna, Michael Parkinson, Mateusz Masłowski (libero) oraz Daniel Gąsior, Wiktor Nowak, Bartosz Firszt
Stal Nysa: Marcin Komenda, Mitchell Stahl, Wassim Ben Tara, Moustapha M’Baye, Kamil Kwasowski, Kamil Dębski, Kamil Dembiec (libero), Michał Rucika (libero) oraz Marcin Zajder, Mariusz Schamlewski, Patryk Szczurek, Patryk Szwaradzki
Do interesującego spotkania doszło w Katowicach, gdzie podopieczni Grzegorza Słabego podejmowali Projekt Warszawa. Obie drużyny pewnie wykorzystywały swoje ataki, co powodowało, że na tablicy wyników często pojawiał się remis. Ostatecznie o losach meczu decydował tie-break, gdzie więcej koncentracji zachowali warszawianie, którzy w tym meczu zdobyli aż dwadzieścia jeden punktów blokiem, a najczęściej zatrzymywanym zawodnikiem był Jakub Jarosz. W elemencie bloku GKS Katowice zdobył sześć „oczke”, jednocześnie dokładając dziewięć „oczek” z pola zagrywki. Co ciekawe w ataku oraz przyjęciu zespołu utrzymywały podobne wskaźniki – 47% skuteczności ataku katowiczan i 49% warszawian, a w przyjęciu 54% pozytywnego przyjęcia gospodarzy i 52% przyjezdnych. Najczęściej atakującym zawodnikiem w Projekcie Warszawa był Michał Superlak, który dostał czterdzieści cztery piłki, a skończył dwadzieścia pięć. Natomiast wśród gospodarzy ciężar gry na swoje barki brał Jakub Jarosz, który otrzymał czterdzieści szans na atak, a ostatecznie skończył dziewiętnaście piłek.
GKS Katowice – Projekt Warszawa 2:3 (25:21; 22:25; 25:20; 18:25; 9:15)
MVP: Michał Superlak
Składy zespołów:
GKS Katowice: Piotr Hain, Jakub Jarosz, Micah Ma’a, Gonzalo Quiroga, Kamil Drzazga, Tomas Rousseaux, Bartłomiej Mariański (libero) oraz Damian Domagała, Jakub Nowosielski, Damian Kogut, Jakub Lewandowski
Projekt Warszawa: Piotr Nowakowski, Angel Trinidad De Haro, Bartosz Kwolek, Michał Superlak, Andrzej Wrona, Igor Grobelny, Damian Wojtaszek (libero) oraz Jay Blankenau, Mateusz Janikowski, Jan Fornal, Dusan Petković
Spotkanie pomiędzy Ślepskiem Malow Suwałki a Asseco Resovią Rzeszów rozpoczęło się od wyrównanych fragmentów, ale z czasem przyjezdni zaczęli budować zaliczkę punktową i wygrali pierwszego seta. Dobra gra w przedłużonych akcjach oraz mniejsza ilość błędów własnych spowodowała, że to właśnie rzeszowianie kontrolowali przebieg meczu i dopisali do ligowej tabeli komplet punktów. Kluczowa była dyspozycja w polu zagrywki, gdzie przyjezdni zdobyli dziewięć punktów, a także znacząco utrudnili suwałczanom przyjęcie. W tym elemencie podopieczni Andrzeja Kowala utrzymywali 39% pozytywnego i 23% perfekcyjnego odbioru. Mimo nienajlepszego przyjęcia zawodnicy Ślepska Malow Suwałki mecz skończyli z 51% skuteczności w ataku, a najlepiej punktującymi zawodnikami byli Bartłomiej Bołądź, który zdobył dwanaście „oczek” i Paweł Halaba, który w ataku wywalczył jedenaście „oczek”. Natomiast Asseco Resovia Rzeszów utrzymywała przyjęcie pozytywne na poziomie 56%, a perfekcyjne na poziomie 21%. Podkarpacki zespół skończył mecz z 54% skutecznością w ataku – po dwanaście punktów do dorobku drużyny dołożyli Maciej Muzaj oraz Klemen Čebulj.
Ślepsk Malow Suwałki – Asseco Resovia Rzeszów 0:3 (21:25; 18:25; 22:25)
MVP: Klemen Čebulj
Składy zespołów:
Ślepsk Malow Suwałki: Bartłomiej Bołądź, Paweł Halaba, Andreas Takvam, Adrian Buchowski, Cezary Sapiński, Joshua Tuaniga, Mateusz Czunkiewicz (libero) oraz Przemysław Smoliński, Łukasz Rudzewicz, Piotr Łukasik
Asseco Resovia Rzeszów: Maciej Muzaj, Sam Deroo, Jan Kozamernik, Jakub Kochanowski, Fabian Drzyzga, Klemen Čebulj, Paweł Zatorski (libero) oraz Michał Potera, Jakub Bucki
W ramach jedenastej kolejki Trefl Gdańsk podejmował beniaminka z Lublina, a choć fragmentami, w pierwszych dwóch setach, spotkanie miało bardzo wyrównany przebieg, to w decydujących momentach lepiej spisywali się podopieczni Michała Winiarskiego. Natomiast trzecia odsłona od początku przebiegała pod kontrolą gospodarzy, którzy zakończyli ją z przewagą dziewięciu „oczek”, pokonując tym samym LUK Lublin i dopisując do tabeli komplet punktów. Podopieczni Dariusza Daszkiewicza utrzymywali lepszy wskaźnik pozytywnego przyjęcia – 47% przy 43% rywali, ale to Gdańskie Lwy lepiej radziły sobie w ataku – 53% skuteczności, a dla porównania zawodnicy LUK Lublin utrzymywali swoją skuteczność na poziomie 46%. Kolejny dobry występ zanotował Bartosz Filipiak, który z dwudziestu pięciu piłek skończył dwanaście, natomiast po stronie gospodarzy ręki nie zwalniali Mariusz Wlazły, który zdobył dziesięć punktów w ataku oraz Mateusz Mika, który do dorobku drużyny dołożył jedenaście skończonych ataków.
Trefl Gdańsk – LUK Lublin 3:0 (25:20; 25:22; 25:16)
MVP: Mariusz Wlazły
Składy zespołów:
Trefl Gdańsk: Bartłomiej Lipiński, Mariusz Wlazły, Lukas Kampa, Mateusz Mika, Bartłomiej Mordyl, Pablo Crer, Maciej Olenderek (libero) oraz Patryk Łaba, Moritz Reichert, Jordan Zaleszczyk
LUK Lublin: Jan Nowakowski, Jakub Wachnik, Bartosz Filipiak, Wojciech Sobala, Grzegorz Pająk, Wojciech Włodarczyk, Dustin Watten (libero) oraz Igor Gniecki, Szymon Romać, Szymon Gregorowicz (libero)
Jedenastą kolejkę zakończył mecz w Zawierciu, gdzie zawodnicy Aluron CMC podejmowali PGE Skrę Bełchatów i od pierwszych piłek mecz miał wyrównany przebieg. Ostatecznie w końcówce pierwszego seta lepiej poradzili sobie gospodarze, ale druga odsłonę rozpoczęły dobre zagrywki i gra blokiem bełchatowian, które pozwoliły na szybkie zbudowanie prowadzenia i wysoką wygraną. Zawiercianie szybko wyciągnęli wnioski i poprawili swoją grę, a kolejne sety przyniosły kibicom sporo emocji. Ostatecznie o losach meczu decydował tie-break, gdzie lepiej poradzili sobie Jurajscy Rycerze, którzy w grze na przewagi popełnili mniej błędów własnych. Obie drużyny oddały jednak sobie nawzajem po dwadzieścia punktów z pola zagrywki, a także zdobyły dwanaście punktów blokiem. Natomiast jeśli chodzi o element przyjęcia to Aluron CMC Warta Zawiercie utrzymywał 44% pozytywnego odbioru, a PGE Skra Bełchatów w tym elemencie skończyła mecz na poziomie 54%. Również jeśli chodzi o skuteczność w ataku to minimalnie lepsi byli zawodnicy z Bełchatowa – 53% do 48% skuteczności rywali. Kluczowi dla Aluron CMC Warty Zawiercie byli Dawid Konarski, który zdobył dziewiętnaście punktów atakiem, dwa blokiem oraz dołożył asa serwisowego oraz Facundo Conte, który skończył siedemnaście z trzydziestu piłek. Natomiast ciężar gry bełchatowskiej PGE Skry opierał się na atakach Aleksandara Atanasijevicia, który skończył dwadzieścia z trzydziestu pięciu piłek.
Aluron CMC Warta Zawiercie – PGE Skra Bełchatów 3:2 (25:21; 10:25; 25:18; 23:25; 26:24)
MVP: Dawid Konarski
Składy zespołów:
Aluron CMC Warta Zawiercie: Dawid Konarski, Miguel Tavares, Facundo Conte, Miłosz Zniszczoł, Patryk Niemiec, Uroš Kovačević, Michał Żurek (libero) oraz Dominik Depowski, Maxymiliano Cavanna, Wiktor Rajsner,
PGE Skra Bełchatów: Karol Kłos, Robert Taht, Milad Ebadipour, Aleksandar Atanasijević, Grzegorz Łomacz, Mateusz Bieniek, Kacper Piechocki (libero) oraz Mikołaj Sawicki, Mihajlo Mitić, Damian Schulz
Źródło: plusliga.pl/opracowanie własne