Drużyna Aluron CMC Warta Zawiercie w dość słabym stylu uległa ekipie z Warszawy. Czasu na rozpamiętywanie porażki Jurajscy Rycerze nie będą mieć, bo już w środę, tj. 24 lutego, zmierzą się z Jastrzębskim Węglem. „To na pewno będzie ciężkie spotkanie. Teraz pozostaje nam tylko oczyścić głowy i podejść do tego meczu w pełnym skupieniu i walczyć” – mówi Marcin Kania.
Czas Siatkówki: Na chwilkę wróćmy jeszcze do tego meczu ćwierćfinałowego w Pucharze Polski, który choć zakończony szybkim zwycięstwem nie należał do łatwych?
Marcin Kania: Trzeba przyznać, że w tym meczu od początku narzuciliśmy swój rytm gry i graliśmy równą siatkówkę. W bodajże drugim secie zespół z Bielska-Białej zaczął nam odskakiwać, ale przy swojej zagrywce potrafiliśmy wrócić, uporządkować swoją grę i narzucić swoje tempo. Najważniejsze, że obyło się bez większych problemów, chociaż trzeba przyznać, że w ważniejszych momentach rywale też nam trochę pomogli swoimi błędami, ale kluczowa była nasza dobra gra.
Drugi awans do turnieju finałowego i po raz drugi w półfinale czeka Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, ten zespół może was jeszcze czymś zaskoczyć?
Ciężko powiedzieć czy są w stanie nas zaskoczyć. Wszyscy oczekują, że drużyna z Kędzierzyna-Koźla zagra dobrze, bo w tym sezonie prezentują równą siatkówkę i na wysokim poziomie. Będziemy przygotowani, żeby rozpoczną mecz z wysokiego „c”. Myślę, że celem każdego zespołu, który jedzie do Krakowa jest wygranie Pucharu Polski, więc musimy podejść do tego meczu bardzo skupieni i zagrać swoją najlepszą siatkówkę.
W pierwszej rundzie pewnie pokonaliście VERVĘ Warszawa Orlen Paliwa, a z jakim nastawieniem wychodziliście dzisiaj na parkiet?
Na pewno zawsze wychodzimy z bojowym nastawieniem, bo cały czas walczymy o każde zwycięstwo by być jak najwyżej w tabeli i być może uniknąć tych najmocniejszych zespołów w pierwszej fazie play-offów. Myślę, że na początku spotkania naszą bojowość było widać, a później nasza gra przystopowała i ciężko było wrócić.
Sporo piłek gdzieś dotykaliście w bloku, ale ostatecznie nie przekładało się to ani na obronę ani na skuteczne kontrataki.
Zespół z Warszawy naprawdę dobrze prezentował się na siatce, tak samo jak w przyjęciu, które było w okolicach trzeciego metra. Rozgrywający miał naprawdę komfort, jeśli chodzi o rozgrywanie piłek. Dodatkowo zarówno skrzydłowi jak i środkowi dobrze radzili sobie z każdej piłki.
Warto również zaznaczyć grę w polu serwisowym, gdzie nie sprawiliście rywalom zbyt wielu problemów.
Porównując zagrywkę, to zespół z Warszawy na pewno dzisiaj lepiej wyglądał, świadczy o tym liczba asów i przyjęć, które były przyjęte w okolicach ósmego metra, co zmuszało nas do gry na wysokiej piłce. To na pewno był atut warszawiaków, z którego w bardzo dobry sposób korzystali.
To ostatni mecz we własnej hali w sezonie zasadniczym, teraz przed wami trzy wyjazdowe spotkania. Gra we własnej hali to wciąż jest atut?
Na pewno gra nam się lepiej u siebie, dzisiaj zagraliśmy dość słabo, więc nie można tego rozpatrywać w kategorii, że hala jest naszym sprzymierzeńcem. Musimy jednak wygrywać również na wyjeździe, bo kolejne punkty do tabeli są nam bardzo potrzebne.
Już w środę zagracie z Jastrzębskim Węglem, z którym w historii plusligowych spotkań wygraliście tylko raz.
Jastrzębski Węgiel to w tym sezonie zespół topowy, który zajmuje drugie miejsce w tabeli. Gramy na wyjeździe, więc to na pewno będzie ciężkie spotkanie. Teraz pozostaje nam tylko oczyścić głowy i podejść do tego meczu w pełnym skupieniu i walczyć.
Wydajecie się być już pewni gry w play-offach, a macie jakiś konkretny cel na tą końcówkę sezonu zasadniczego?
Celem jest zdobycie jak największej ilości punktów by z jak najlepszej pozycji rozpocząć play-offy. Trzeba zdawać sobie sprawę, że play-offy weryfikują i tam wszystkie zespoły będą chciały trafić z najwyższą formą, więc na pewno chcielibyśmy wyjść z lepszej pozycji.
W porównaniu do waszych bezpośrednich rywali macie do rozegrania jeden mecz więcej, to może okazać się pomocne?
Nie wiem, może nam to pomóc w kontekście przygotowań do Pucharu Polski. Będziemy cały czas w rytmie meczowym, bo przed tym turniejem gramy jeszcze z Treflem Gdańsk, więc cały czas będziemy w rytmie meczowo-treningowym.
Z Marcinem Kanią rozmawiała Natalia Gajda