Żyjemy obecnie w czasach gdzie siatkówka ma ogromny potencjał w sensie „użytkowym”. Polscy siatkarze udowodnili to w miniony weekend – w Chicago biało-czerwoni zdobyli brązowy medal Siatkarskiej Ligi Narodów, zaś na 30 Letniej Uniwersjadzie zespół pod wodzą Pawła Woickiego i Daniela Plińskiego sięgnął po srebrny medal. Z dumą można więc przyznać, że Polska siatkówką stoi.
Do Ameryki nie na wczasy, a po medal!
W tej chwili można tylko zrobić to, co po pierwszym meczu Final Six zrobili eksperci w studiu Polsatu Sport – wstać i zacząć bić brawo. Reprezentacja Polski, która przez całą Ligę Narodów grała w przemieszanych składach, na Final Six udała się w równie odmienionym zestawieniu. Celowo nie używam słowa „eksperymentalnym”, bo uważam, że w chwili obecnej nie ma podziału na pierwszą i drugą kadrę – wszyscy siatkarze są tak samo wartościowi. Patrząc na składy wszystkich sześciu drużyn, biało-czerwoni nie byli skazani na tzw. pożarcie, ale z pewnością nikt nie oczekiwał od nich nie wiadomo jakich wyników poza walką do końca. Już pierwszego dnia udowodnili, że do Chicago nie polecieli na wakacje. Po pięciosetowym starciu pokonali reprezentację Brazylii, która do Chicago poleciała w najsilniejszym zestawieniu, razem z tegorocznym debiutantem, Yoandy Lealem. Polacy od początku wykazali się ogromną determinacją, a ręce same składały się od oklasków po efektownych blokach m.in. na wspomnianym wcześniej Kubańczyku z brazylijskim obywatelstwem. Na nic zdały się także mocne zagrania Lucarrelliego czy Wallece’a. W szeregach Polaków na lidera wyrósł Bartosz Bednorz, który w fazie interkontynentalnej nie zawsze prezentował się z najlepszej strony. Następnie Polacy nie pozostawili złudzeń Irańczykom i po czerech setach przypieczętowali awans do półfinału, w dodatku z pierwszego miejsca w grupie. Cały siatkarski świat był pod ogromnym wrażeniem Polaków, gdzie spora część graczy nie miała doświadczenia w kadrze. Nastroje zostały ostudzone po meczu półfinałowym, w którym Polacy musieli uznać wyższość Rosjan. W drugim półfinale skuteczniejsi byli siatkarze ze Stanów Zjednoczonych, którzy w walce o finał pokonali Brazylijczyków po bardzo dobrym pojedynku.
Zimny prysznic nie okazał się jednak czymś, co zatrzymałoby Polaków. Biało-czerwoni w walce o brązowy medal po raz kolejny wykazali się ogromną wolą walki i drugi raz z rzędu pokonali Canarinhos, tym razem bez straty seta, a przebieg tego spotkania przypomnisz sobie TUTAJ. Polscy siatkarze udowodnili tym samym, że są gotowi do gry o najwyższe cele dla swojego kraju, a dla większości z nich był to pierwszy medal w kadrze. Warto podkreślić postawę najmłodszego gracza w zespole, Norberta Hubera, który po świetnych występach w fazie interkontynentalnej, swoją wartość dla zespołu zaznaczył także w turnieju finałowym. Przed spotkaniem dotarła też do nas wiadomość o tym, że biało-czerwonych w meczu o medal poprowadzi trener Jakub Bednaruk, gdyż trener Vital Heynen wrócił wcześniej do Polski. Wśród ekspertów zawrzało. W studiu przedmeczowym były głosy na temat niepoważnego zachowania szkoleniowca, ale osobiście uważam, że nie ma co robić afery. Nie zostawił ich w końcu samych, a może nawet dał im ze swojej strony kredyt zaufania. Jego absencja nie wpłynęła na ich grę, a udany debiut i bagaż doświadczeń zapisał na swoim koncie aktualny trener MKS-u Będzin.
W meczu finałowym reprezentacja Rosji, pogromca biało-czerwonych, zmierzyła się z kadrą Stanów Zjednoczonych, w której obecne były już największe gwiazdy, jak Matthew Anderson, Micah Christenson czy Taylor Sander. Rosjanie oddali rywalom tylko drugą partię i powtórzyli sukces sprzed roku, gdzie w Lille pokonali w walce o złoto reprezentację Francji, zaś z przebiegiem ostatniego meczu w Chicago zapoznasz się TUTAJ. Tym samym skład podium tegorocznej edycji rozgrywek w porównaniu z ubiegłym rokiem miał tylko jedną zmianę personalną – reprezentację Polski. Amerykanie natomiast „awansowali” z trzeciego miejsca na drugie.
Polak w drużynie marzeń i każdy ma swój sposób na dekorację
Zgodnie z tradycją po zakończeniu rozgrywek finałowych wybrana została tzw. drużyna marzeń, a w niej znalazł się polski akcent. Władze FIVB doceniły bardzo dobrą postawę Bartosza Bednorza, który w turnieju finałowym jako lider zespołu zdobył łącznie siedemdziesiąt osiem punktów i był najlepiej punktującym graczem całego turnieju w Chicago. Odebrał nagrodę dla najlepszego przyjmującego, obok Dmitry Volkova. Można powiedzieć kolokwialnie, że przyjmujący reprezentacji Polski odrodził się w Chicago jako gwiazda zespołu. W fazie interkontynentalnej jego występy były dosyć przyzwoite, ale to nie była ta forma, którą prezentował w sezonie ligowym. W Chicago udowodnił swoją dużą wartość dla drużyny i jak najbardziej zasłużenie został wyróżniony. Jeśli chodzi o dalsze nagrody indywidualne, zagadką pozostaje dla mnie statuetka MVP. Najbardziej wartościowym graczem został wybrany Matthew Anderson. Moim zdaniem najlepszym graczem turnieju powinien być reprezentant złotych medalistów, ale widocznie, skoro wybrano Amerykanina, były ku temu powody. Nie ulega oczywiście wątpliwości, że Matthew Anderson rozegrał dobry turniej i był bardzo ważnym ogniwem swojej drużyny. W zespole marzeń znalazło się łącznie trzech Rosjan i czterech Amerykanów, a o wszystkich laureatach pisaliśmy TUTAJ. Co do ceremonii dekoracji, ta również pozostawiała do życzenia. Brak podium, który zaczyna być „modny”, przyznawanie medali pojedynczo, nagrody indywidualne również gdzieś na uboczu, a nie na środku boiska, a w dodatku przyznawanie brązowych medali bezpośrednio po meczu o ten krążek. Ceremonia sprowadzona do minimum ceremoniału. Może brak komentarza to w tej sytuacji będzie najwłaściwszy komentarz.
Powrót do ojczyzny i kierunek – Zakopane
Po meczu finałowym dotarła do nas także informacja, odnośnie siatkarzy przygotowujących się do sierpniowych kwalifikacji. Do Zakopanego dołączy pięciu medalistów z Chicago, a są to: Bartosz Kwolek, Karol Kłos, Łukasz Kaczmarek, Maciej Muzaj oraz najlepszy przyjmujący turnieju, Bartosz Bednorz, o czym pisaliśmy TUTAJ. Aktualnie w stolicy polskich Tatr przebywa dwunastu kadrowiczów, a wśród nich znajduje się Wilfredo Leon, który czeka na oficjalny debiut w biało-czerwonych barwach. Teraz nie pozostaje nam nic innego jak czekać najpierw na mecze sparingowe z reprezentacją Holandii, następnie Memoriał Huberta Jerzego Wagnera, a w końcu Kwalifikacje do Igrzysk Olimpijskich w Tokio, zaś przedtem otrzymamy informację o oficjalnym składzie reprezentacji Polski.
Srebrni Polacy zachwycili w Neapolu
Ale potencjał siatkarski reprezentacji Polski to nie tylko kadra trenera Vitala Heynena, która walczyła w rozgrywkach Siatksrskiej Ligi Narodów. Chwile radości dostarczyli nam także siatkarze, którzy pod wodzą Pawła Woickiego i Daniela Plińskiego walczyli na 30 Letniej Uniwersjadzie w Neapolu. Biało-czerwoni przeszli niczym burza przez fazę grupową, nie tracąc nawet seta, zaś w ćwierćfinale rozbili kadrę Tajwanu. W walce o finał turnieju napotkali większy opór ze strony Rosjan, jednak ostatecznie po pięciu setach przypieczętowali wywalczenie medalu. Pozostawało tylko pytanie, jakiego koloru on będzie. W finale Polacy zmierzyli się z Włochami i również pojedynek zakończył się po pięciu setach, ale z tej potyczki zwycięsko wyszli Włosi, o czym pisaliśmy TUTAJ. Biało-czerwonym należą się jednak wielkie brawa za walkę, jaką zaprezentowali na Uniwersjadzie, udowadniając że polska siatkówka ma się dobrze, a trenerzy mogą być spokojni o zaplecze dla kadry. Warto podkreślić, że jeden ze srebrnych medalistów imprezy, Bartosz Filipiak, zadebiutował w tym roku w kadrze na Lidze Narodów, gdzie również zaprezentował się z dobrej strony. Tym samym w Polsce przeżywany urodzaj na siatkówkę, a Polska siatkówką stoi.
Trener mistrzów świata na czele wicemistrza Włoch
Pozostając niejako w temacie reprezentacji Polski, trzeba wspomnieć o ruchu transferowym, o którym mówiło się już od jakiegoś czasu. Vital Heynen został trenerem ekipy Sir Safety Conad Perugia, gdzie będzie współpracował m.in. z Wilfredo Leonem, a pisaliśmy o tym TUTAJ. Wiele słyszało się i słyszy na temat takiego kroku w karierze trenera, który po zakończeniu współpracy z niemieckim VfB Friedrichshafen zadeklarował, że chce skupić się wyłącznie na pracy z reprezentacją Polski w roku olimpijskim. Powiem tak: są oferty, których się nie odrzuca. A jeśli chodzi o pogodzenie obowiązków, to nie pierwszy raz, gdy Belg będzie musiał dzielić uwagę, a sam trener wspomniał już wcześniej, że ma swoje priorytety i kwalifikacje olimpijskie, a następnie igrzyska są jego celem. Medal olimpijski jest największym marzeniem każdego sportowca i trenera, zatem wierzę, że szkoleniowiec nie zrobi nic, aby zaniedbać swoje obowiązki względem walki z kadrą Polski. Zresztą wiemy wszyscy, jak ważna jest dla Belga siatkówka i że ciężko jest mu „usiedzieć na miejscu”.
Grecki akcent w Radomiu
Władze Cerradu Czarnych Radom w minionym tygodniu poinformowały o kolejnym nowym graczu. Do radomskiej drużyny dołączył Thanasis Protopsalit, o czym pisaliśmy TUTAJ. Grecki przyjmujący ostatnie trzy sezony spędził w drużynie VfB Friedrichshafen, a z nią zdobył trzykrotnie wicemistrzostwo Niemiec, trzykrotnie Puchar oraz Superpuchar kraju. Teraz nadszedł czas na wyzwania w PlusLidze, gdzie razem z radomską ekipą będzie walczył o jak najlepszy wynik w sezonie 2019/2020.
To był naprawdę intensywny pod względem emocji tydzień. Wymagający zaś, jeśli chodzi o zarwane noce przez turniej finałowy w Chicago. Jednak chyba nikt nie żałuje, że się nie wyspał. Zarówno w ciągu dnia, jak i nocą polscy siatkarze udowodnili, że potrafią pokonać presję w walce o medale, a ponadto są gotowi na zmierzenie się z największymi wyzwaniami.
Do następnego 😉