Aluron Virtu Warta to największa niespodzianka ostatniego sezonu. Zawiercianie mieli szansę na wywalczenie brązowego medalu, lecz ostatecznie uznali wyższość jastrzębian. „Dzisiaj jesteśmy trochę rozczarowani, ale myślę, że jutro, kiedy emocje opadną, to zaczniemy się cieszyć z tego sezonu” – powiedział Krzysztof Andrzejewski.
Czas Siatkówki: Po tych dwóch meczach, o losach których decydowały niuanse, z jakim nastawieniem podeszliście do tego trzeciego spotkania?
Krzysztof Andrzejewski: Na co się nastawialiśmy? Na pewno nie na 0:3, chcieliśmy przedłużyć tę rywalizację, bo zdawaliśmy sobie sprawę, że jakbyśmy dzisiaj wygrali, to wracamy na swoją halę, gdzie też byłaby duża szansa powalczyć o wygraną i wyrównanie stanu rywalizacji. W tej chwili jest to już jednak tylko gdybanie. Wydaje mi się, że zagraliśmy po prostu słaby mecz i przegraliśmy z lepszym zespołem.
Były momenty kiedy wychodziliście na prowadzenie, jastrzębianie jednak cierpliwie prowadzili grę i nie pozwalali wam na rozwinięcie skrzydeł.
W pierwszym secie, a także w drugim były takie momenty, że udało nam się wyjść na prowadzenie. Zabrakło nam trochę stabilności, wiadomo że siatkówka jest takim sportem gdzie trzeba wykazać regularność przez cały czas trwania seta. Nasza gra w tym meczu falowała i dlatego skończyło się to takim, a nie innym wynikiem.
W tym spotkaniu nie pomagały również błędy własne, które utrudniały nawiązanie równej walki z rywalami.
Tak jak już mówiłem, to były takie nasze zrywy, graliśmy nierówno. Potrafiliśmy zdobyć trzy czy cztery punkty pod rząd, żeby za chwilę tyle samo tych „oczek” stracić. Dlatego nie był to ładny mecz z naszej strony, był bardzo szarpany. Niestety wynik to tylko potwierdza i nie możemy być z tego zadowoleni. Oczywiście, jeśli mówimy o całym sezonie to mamy powody do zadowolenia, bo wywalczyliśmy dobre miejsce. Założenie było takie, by znaleźć się w pierwszej szóstce, a jesteśmy w czwórce, ale niestety dzisiaj musimy przełknąć gorycz porażki.
Jesteście uważani za największą niespodziankę tego sezonu, a założony cel, czyli pierwsza szóstka został zrealizowany z nawiązką.
Myślę, że personalnie mieliśmy naprawdę bardzo dobry zespół, który był bardzo silny. Po chichu wierzyłem, że możemy się znaleźć w tej strefie medalowej. Można powiedzieć, że to się udało, bo awansowaliśmy do czwórki najlepszych drużyn. Dzisiaj jesteśmy trochę rozczarowani, ale myślę, że jutro, kiedy emocje opadną, to zaczniemy się cieszyć z tego sezonu.
Sezon dobiegł końca i pewnie jeszcze nie raz będziecie go podsumowywać, ale co może powiedzieć pan o tych rozgrywkach tak na gorąco?
Sezon był bardzo ciekawy, bo jednak dużo meczów wygrywaliśmy. Przede wszystkim wygrywaliśmy z zespołami, które stawiane były w roli faworyta. Praktycznie z każdą z tych drużyn, oprócz Jastrzębskiego Węgla, potrafiliśmy nawiązać walkę i odnieść zwycięstwo. Pokazało to, że potencjał zespołu jest ogromny i cieszę, że dane mi było być w tak silnej drużynie. Zobaczymy co będzie dalej, wydaje mi się że ten zespół w podobnym kształcie zostanie w przyszłym sezonie, więc można liczyć, że drużyna znów zagra ciekawe rozgrywki.
W takim razie już na koniec, gdzie w przyszłym sezonie będziemy mogli pana zobaczyć?
Na tą chwilę rozmowy jeszcze trwają i na razie nie chciałbym mówić o konkretach.
Z Krzysztofem Andrzejewskim rozmawiała Natalia Gajda