Matchball tygodnia: Co tu się dzieje, czyli finał z kontrowersjami w tle

Początek finałowej rywalizacji dostarczył kibicom wielu emocji, ale szkoda, że w dużej mierze tych negatywnych. W sobotę miało być wielkie święto polskiej siatkówki, bowiem rozpoczęła się decydująca walka, we wręcz historycznej obsadzie. Wszystko jednak przyćmiły kontrowersje z sędziami w roli głównej, które na dalszy plan zepchnęły sportowe aspekty dwóch sobotnich meczów.

 

Mecz się zakończył.. dwa razy?

 

Wszystkie emocje zaczęły się już po świętach. W minioną środę wszyscy poznali odpowiedź na pytanie, kto zagra o złoty medal PlusLigi. Najpierw na parkiet wybiegły ekipy ZAKSY Kędzierzyn-Koźle i Aluronu Wirtu Warty Zawiercie. Dla przypomnienia siatkarze z Kędzierzyna-Koźla byli już o krok od przegrania rywalizacji o finał. W drugim meczu półfinałowym zawiercianie prowadzili 2:0, ale Kędzierzynianie powrócili do walki, wyrównali stan półfinałowej rywalizacji, a tuż po świętach ekipa z Kędzierzyna-Koźla potrzebowała czterech setów, aby pokonać zawiercian i zameldować się w finale PlusLigi, o czym pisaliśmy TUTAJ. W drugiej rywalizacji półfinałowej ekipa ONICO Warszawa po raz kolejny zmierzyła się na własnym boisku z Jastrzębskim Węglem. Warszawianie w meczu prowadzili już 2:0, lecz jastrzębianie nie zamierzali poddawać się tak szybko i zdołali doprowadzić do tie-breaka. W nim nie brakowało emocji, a przy zmianie stron jastrzębianie objęli prowadzenie, zaś następnie powiększyli je do dwóch „oczek”. Gospodarze pojedynku odrobili stracone punkty, zakończyli mecz na swoją korzyść i po raz pierwszy w historii zameldowali się w finale, a o tym pisaliśmy TUTAJ. Zespoły nie miały czasu na odpoczynek, bo już w sobotę rozpoczęły się decydujące rywalizacje. Siatkarze z Kędzierzyna-Koźla podejmowali graczy z Warszawy i w meczu prowadzili już 2:0. Kolejne dwie partie należały do gości, którzy w wyrównanym tie-breaku ostatecznie ulegli przeciwnikom, a przebieg tego meczu przypomnisz sobie TUTAJ. Ale cała końcówka jest przedmiotem afery, która powstała. Sędzia nie odgwizdał nieczystego czy, inaczej mówiąc, brzydko wyglądającego przyjęcia Piotra Łukasika, które w świetle przepisów nie jest błędem, ale po chwili cofnął decyzję i mecz zamiast się zakończyć, trwał dalej. Po chwili czerwoną kartkę zobaczył Łukasz Kaczmarek, który w ramach protestu uderzył z impetem w słupek sędziego i warszawianie ponownie mieli piłkę meczową. Nie wykorzystali tego i ostatecznie wygraną zapisali na swoją korzyść kędzierzynianie. Po meczu warszawianie złożyli protest wobec decyzji sędziego o anulowaniu punktu dającego zwycięstwo. Brzmi zawile i takie jest w rzeczywistości. Dlaczego sędzia „błąd” odgwizdał dopiero po zakończonej akcji, konsultacji z drugim sędzią i teoretycznym zakończeniu meczu, którego zresztą nie było? Co więcej okazało się, że w czwartym secie protokolant nie odnotował punktu po zagrywce Antoine Brizarda. W piśmie złożonym do władz Polskiej Ligi Siatkówki warszawianie wnioskowali o weryfikację wyniku meczu na ich korzyść oraz ukaranie Łukasza Kaczmarka, którego zachowanie było wysoce niestosowne. Zarząd PLS ostatecznie wydał oświadczenie, w którym przyznał, że sędzia pierwszy popełnił błąd, ale przy tym poinformował o braku podstaw do weryfikacji wyniku, braku podstaw do powtórzenia meczu oraz o nałożeniu sankcji na sędziego Wojciecha Maroszka oraz Protokolanta Elektronicznego, o czym pisaliśmy TUTAJ. Sytuacja równie zawiła, jak końcówka sobotniego meczu. Co do kwestii Łukasza Kaczmarka, wszystko zależy od rozpatrzenia pisma wystosowanego przez PLS do Rzecznika Dyscyplinarnego Polskiego Związku Piłki Siatkowej. Szkoda, że takie rzeczy dzieją się w rozgrywkach na tym poziomie. W takiej sytuacji bowiem nikt nie mówi o sprawach stricte sportowych, bo mecz oglądało się naprawdę fajnie. Inna sprawa, równie przykra, to że błąd dotyczy sędziego Wojciecha Maroszka, jednego z najlepszych arbitrów w Polsce. No cóż, wszyscy jesteśmy tylko ludźmi, ale czy to jest wytłumaczenie? Teraz czas na kolejne mecze finałowe, ale niesmak pozostanie na bardzo długo. Takie sytuacje nie powinny mieć miejsca w profesjonalnym sporcie.

 

Rewelacja uległa jastrzębianom

 

Ale nie zapominajmy, że w sobotę rozegrano również pierwszy mecz o brązowy medal, w którym zmierzyły się ekipy Jastrzębskiego Węgla i Aluronu Virtu Warty Zawiercie, a w pojedynku nie zabrakło wrażeń. W tym starciu kibice także byli świadkami pięciu setów, a ostatecznie szalę zwycięstwa przechylili na swoją korzyść jastrzębianie, którzy prowadzili w nim już 2:1, a przebieg meczu przypomnisz sobie TUTAJ. Udany debiut w barwach gospodarzy zanotował Michał Szalacha, który do zespołu z Jastrzębia-Zdroju dołączył w ramach transferu medycznego za Grzegorza Kosoka, o czym pisaliśmy TUTAJ. Środkowy pełniący funkcję kapitana jastrzębian doznał urazu w pierwszym meczu półfinałowym na warszawskim Torwarze.

 

Piątka została

 

Drużyna Cerradu Czarnych Radom, która fazę zasadniczą zakończyła na piątym miejscu, zachowała tę lokatę na koniec sezonu. Radomianie po porażce w ćwierćfinale z Aluronem Virtu Wartą Zawiercie, rywalizowali o piątą lokatę z PGE Skrą Bełchatów, która w tegorocznych rozgrywkach była targana kontuzjami i niemal w ostatniej chwili zapewniła sobie grę w fazie play-off. W trzecim meczu tej rywalizacji radomianie nie mieli większych problemów ze zwycięstwem i już po trzech setach mogli się cieszyć z zajęcia piątego miejsca po naprawdę dobrym w ich wykonaniu sezonie, zaś przebieg czwartkowego starcia przypomnisz sobie TUTAJ.

 

 

Orły Heynena

 

W piątek trener reprezentacji Polski Vital Heynen podał szeroki skład kadry, przed którą wymagający sezon reprezentacyjny. Ponieważ kalendarz został ułożony w sposób każdy wie jak absurdalny, selekcjoner będzie musiał rotować zestawieniami personalnymi w turniejach. Już pod koniec maja biało-czerwoni zainaugurują zmagania w Siatkarskiej Lidze Narodów, a pierwszy turniej rozegrają w Polsce. Następnie czeka na nich Memoriał Huberta Jerzego Wagnera, Kwalifikacje do Igrzysk Olimpijskich, Mistrzostwa Europy, a dwa dni po ich zakończeniu Puchar Świata w Japonii. Na szczęście belgijski szkoleniowiec miał w kim wybierać i powołał do szerokiej kadry trzydziestu dwóch siatkarzy. Na liście znaleźli się wszyscy mistrzowie świata, a także kilku graczy, którzy ostatecznie nie zdołali przekonać do siebie trenera na najważniejszą część poprzedniego sezonu, jak Bartosz Bednorz, Maciej Muzaj czy Łukasz Kaczmarek. Są również debiutanci jak np.Michał Szalacha czy wyczekiwany przez wielu kibiców Wilfredo Leon. Jeśli chodzi o moje zdanie cieszy mnie fakt, że szkoleniowiec powołał Jakuba Popiwczaka, którego grę z przyjemnością obserwuję od początków jego kariery. Słowa uznania również w stronę Jana Firleja, który jeszcze rok temu był drugim rozgrywającym ONICO Warszawa, gdzie nie miał wielu okazji do gry, a w sezonie spędzonym w lidze belgijskiej mógł zaprezentować pełnię swoich umiejętności i swoją postawą zasłużył na uznanie trenera. Jest w kadrze kilku innych młodych i utalentowanych graczy, a o całym składzie kadry przeczytasz TUTAJ.

 

Wieści transferowe

 

Coraz więcej klubów uaktywnia się na rynku transferowym. W minionym tygodniu władze Asseco Resovii Rzeszów pożegnały łącznie sześciu graczy. Najpierw dotarła do nas informacja o tym, że z zespołem z Podkarpacia żegnają się Dawid Dryja i Mateusz Malinowski, o czym pisaliśmy TUTAJ. W niedzielę zaś klub poinformował o rozstaniu się z kolejną czwórką siatkarzy: Jakubem Jaroszem, Mateuszem Miką, Łukaszem Kozubem i Davidem Smithem, a o tym przeczytacie TUTAJ. Widać zatem, że rzeszowianie z impetem wzięli się za kolejną przebudowę zespołu, a już niebawem powinnyśmy poznawać nowych graczy klubu z Podkarpacia.

 

Gruntowna przebudowa składu ma miejsce także w ekipie GKS-u Katowice. Katowiczanie  mają co łatać, bo po sezonie przypomnę, że pożegnali aż dwunastu graczy. W minionym tygodniu do zespołu z Katowic dołączył Jan Firlej, który rozegrał dobry sezon w belgijskim Lindemans Aalst, o czym pisaliśmy TUTAJ. W poniedziałek natomiast włodarze GKS-u Katowice poinformowali o pozyskaniu atakującego. W nowym sezonie barw katowickiej drużyny będzie bronił Wiktor Musiał, o czym z kolei przeczytasz TUTAJ.

 

Władze zespołu Trefla Gdańsk, który miniony sezon zakończył na dziewiątym miejscu, poinformowały o przedłużeniu kontraktu z Rubenem Schott’em. Niemiecki przyjmujący będzie reprezentował gdańską drużynę do 2020 roku, a pisaliśmy o tym TUTAJ.

 

Budowę składu na kolejne rozgrywki rozpoczął też klub Indykpolu AZS-u Olsztyn. W minionym tygodniu władze drużyny z Olsztyna poinformowały o przedłużeniu kontraktu przez Robberta Andringę i Jana Hadravę. Z klubem za to żegnają się: Mateusz Kańczok, Radosław Gil, Serhiy Kapelus, Marcin Wika i Miłosz Zniszczoł, a o zmianach w Olsztynie pisaliśmy TUTAJ.

 

Doniesienia zagraniczne

 

Rywalizacja finałowa rozpoczęła się także w niemieckiej Bundeslidze. W pierwszym meczu finałowym ekipa VfB Fredrichshafen po trzech setach pokonała zespół Berlin Recycling Volleys, a powołany do reprezentacji Polski Bartłomiej Bołądź był najlepszym graczem tego starcia.

 

Z podsumowaniem pierwszego meczu finałowego zapoznasz się TUTAJ

 

W lidze belgijskie, tak jak w Niemczech, o mistrzostwo kraju walczą te same zespoły, co w zeszłym sezonie. W pierwszym meczu, w którym nie brakowało wrażeń, skuteczniejsi okazali się obrońcy tytuły, gracze Greenyard Maaseik, którzy po tie-breaku pokonali zespół Knack Roeselare.

 

Z podsumowaniem pierwszego meczu finałowego Ligi A zapoznasz się TUTAJ

 

We włoskiej Serie A poznaliśmy dopiero parę finałową – w piątek dowiedzieliśmy się, kto jako pierwszy awansował do walki o złoty medal. Drużyna Cucine Lube Civitanova po czterech spotkaniach zwyciężyła półfinałową rywalizację z ekipą Itas Trentino, a w ostatnim starciu wygrała po trzech setach. Drugiego finalistę poznaliśmy w niedzielę. Do zespołu Cucine Lube dołączyła drużyna Sir Safety Conad Perugia z Wilfredo Leonem w składzie, która po tie-breaku w piątym meczu pokonała Azimut Leo Shoes Modenę z Bartoszem Bednorzem. Warto podkreślić niepokojącą w kontekście nadchodzącego sezonu reprezentacyjnego kwestię. W drugim secie tego spotkania kontuzji doznał Bartosz Bednorz. Opuścił boisko i dopingował swoich kolegów z tzw. ławki rezerwowych.

 

O wynikach piątkowych meczów pisaliśmy TUTAJ, a o wyniku niedzielnego spotkania TUTAJ

 

Jeden tydzień i jeden weekend, a tyle wrażeń. Szkoda, że nie tylko tych w pełni sportowo pozytywnych. Przed nami jednak kolejne spotkania i to nie tylko w PlusLidze, i miejmy nadzieje, że teraz będziemy mogli się napawać wyłącznie siatkarskimi emocjami.

 

Do następnego 😉