W ramach dziesiątej kolejki PlusLigi ostatni w tabeli MKS Będzin podejmował podopiecznych trenera Piotra Gruszki. Spotkanie zakończyło się dopiero po pięciu setach zwycięstwem gości, którzy zapisali na swoje konto wyrównanego tie-breaka. Najlepszym zawodnikiem został wybrany Tomas Rousseaux.
Spotkanie na hali w Sosnowcu rozpoczął Tomas Rousseaux przedzierając się przez blok rywala na lewym skrzydle (1:0). Gospodarze jednak natychmiast odpowiedzieli w kontrze przy pomocy skutecznego Lincolna Williamsa (1:1). Po obiciu rak blokujących przez Karola Butryna oraz akcji w kontrze w wykonaniu Emanuela Kohuta to przyjezdni wysunęli się na prowadzenie dwoma „oczkami” (3:1). MKS Będzin jednak sprawnie zmniejszył straty, a co więcej objął prowadzenie. Najpierw zyskał punkt po błędzie rywala w polu serwisowym (7:5), a następnie Jake Langlois poradził sobie z blokującymi i zdobył kolejne „oczko” dla swojego zespołu (8:6). Po pomyłce w ataku po stronie gości, Piotr Gruszka zainterweniował wykorzystaniem pierwszego czasu. As serwisowy Gonzalo Quirogi oraz błędy własne podopiecznych Piotra Gruszki sprawiły, że na tablicy wynikowej pojawił się remis (10:10). Po stronie miejscowych świetnie spisywał się Lincoln Williams, którego skuteczne zagrania utrzymywały MKS Będzin na dwupunktowym prowadzeniu. Tomas Rousseaux atakiem z drugiej linii doprowadził do remisu (14:14), a pomiędzy zespołami rozgrywała się walka punkt za punkt. Na chwilę na prowadzenie powrócili gospodarze po znalezieniu dziury w bloku przez Jake Langloisa oraz skończeniu kontry przez Jakuba Peszko (18:16). Przewaga w końcowej fazie seta została jednak roztrwoniona. Pomyłkę w polu serwisowym popełnił Lincoln Williams, który chwilę później został zablokowany (20:22). Jan Fornal, który zadaniowo wszedł na zagrywkę nie spisał się w swojej roli i dał tym samym piłkę serowa rywalowi (24:22). Walka w inauguracyjnej partii zakończyła się dość nietypowo, bowiem sędziowie wyłapali błąd ustawienia w ekipie z Będzina, co sprawiło, że pierwsza partia została zapinana na konto przyjezdnych (25:22).
Drugą partię otworzył atak w aut po bloku przez Lincolna Williamsa (1:0), ale już w kolejnej akcji pierwszy punkt dla Katowic wywalczył Tomas Rousseaux, atakując po prostej (1:1). Początkowa faza seta wyglądała zupełnie inaczej niż inauguracyjna partia. Zespoły toczyły walkę cios za cios. Swoje ataki w szeregach będzińskiego klubu kończyli z powodzeniem Jake Langlois oraz Lincoln Williams, a po stronie GKS-u Katowice błyszczał Tomas Rousseaux, który do skutecznej gry w ofensywie dołożył asa serwisowego. W ataku nie pisał się Gonzalo Quiroga (13:14), a Jake Langlois z powodzeniem zakończył akcję po prostej, umacniając prowadzenie podopiecznych Gido Vermeulena (15:13). Drużyny powróciły jednak do zaciętej walki punkt za punkt. Gonzalo Quiroga czujnie zagrał na siatce, blokując przeciwnika na skrzydle (17:16), a Bartłomiej Krulicki poradził sobie z blokującymi (16:18). Tym samym teraz na prowadzeniu zameldowała się ekipa gości. Momentalnie na wydarzenia mające miejsce na boisku zareagował trener klubu z Będzina, wykorzystując time-out. Wniósł on wiele do gry miejscowych, którzy podjęli wyrównaną rywalizację z przeciwnikiem, a dwa skuteczne zagrania z rzędu sprawiły, że na dwa „oczka” na prowadzenie wysunęli się będzinianie (21:19). Końcowa faza seta składała się ze zdobywania na przemian punktów dwóch drużyn. Lincoln Williams wykończył kontrę z powodzeniem, zapewniając swojej drużynie piłkę setową (24:23). Ten sam zawodnik zakończył po chwili zmagania w drugiej partii (25:23).
Trzecia odsłona lepiej zapoczątkowana została przez graczy GKS-u Katowice. Karol Butryn wywalczył pierwszy punkt dla gości (1:0). Lincoln Williams powstrzymany został w ataku przez Emanuela Kohuta (0:2) i chwilę później ten sam gracz zapunktował z kontry (3:0). Dopiero pomyłka popełniona w polu serwisowym przez Bartłomieja Krulickiego dała gospodarzom pierwsze „oczko” w tym secie (1:4). Gdy zawodnicy miejscowego klubu próbowali odrobić straty, przyjezdni powiększali zaliczkę punktową. Zagrania Jakuba Peszko oraz blok punktowy Artura Ratajczaka sprawiły, że będzinianie zbliżyli się do rywali na jeden punkt (10:11). Błąd w ataku gości oraz punkt zdobyty bezpośrednio z zagrywki przez Lincolna Williamsa zadecydowały o objęciu prowadzenia przez MKS Będzin (12:11). Śląskie ekipy ponownie nawiązały wymianę punkt za punkt. Adrian Buchowski, który pojawił się na parkiecie za Jake Langloisa zanotował kilka udanych akcji, a po drugiej stronie boiska świetnie spisywał się Karol Butryn. W decydującej fazie oddalać z wynikiem zaczęli się katowiczanie. Tomas Rousseaux zapunktował z lewego skrzydła, przybliżając ekipę przyjezdnych do zwycięstwa w trzeciej partii (22:19). Piłkę poza boisko posłał Jakub Peszko (19:23), lecz po chwili się poprawił i przedłużył szanse gospodarzy (20:23). Piłkę setową dla podopiecznych Piotra Gruszki wywalczył Tomas Rousseaux (24:20), a walkę na parkiecie zakończył kapitan Będzina, Artur Rajtaczak, myląc się w ataku (20:25).
Czwarta partia zainaugurowana została po przez błąd dotknięcia siatki przez Lincolna Williamsa, co dało pierwszy punkt gospodarzom (0:1). Odkupił on po chwili swoje winy, trafiając po skosie (1:1). Po wyrównanym początku partii to MKS Będzin jako pierwszy wysunął się na prowadzenie po bloku punktowym Artura Ratajczaka (6:4). Gdy tylko goście zbliżyli się wynikiem do rywali, to będzinianie ponownie powiększali przewagę do dwóch lub trzech „oczek”. Działo się tak za sprawą Jakuba Peszko czy Lincolna Williamsa. W końcowej fazie seta katowiczanie złapali kontakt punktowy z rywalem. Atak Artura Ratajczaka po skosie spowodował piłkę setową dla gospodarzy (24:22). Mimo starań katowiczan, Lincoln Williams zapunktował i tym samym doprowadził do tiebreaka (25:23).
Tiebreak został doskonale otwarty przez będzinian. Bartłomieja Krulickiego powstrzymał blokiem Mateusz Kowalski (1:0) i tak samo postąpił z Tomasem Rousseaux (2:0). W kolejnej akcji ponownie to on był bohaterem, ale tym razem zdobył punkt atakiem (3:0). Belgijski przyjmujący przełamał się w ataku i zanotował pierwsze „oczko” dla swojej drużyny (1:3). Asa serwisowego posłał Bartłomiej Krulicki, zmniejszając dystans punktowy do odrobienia (2:3). Widzowie zgromadzeni na trybunach hali w Sosnowcu ponownie podziwiać mogli walkę cios za cios. Dwa zagrania Emanuela Kohuta oraz jeden atak Tomasa Rousseaux sprawiły, że trzy punkty wpadły na konto katowiczan, wysuwając ich na prowadzenie (8:5). Gdy przewaga została zniwelowana do jednego „oczka” Piotr Gruszka zwołał zawodników na czas. Po nim ponownie nastąpiła walka punkt za punkt. Po błędzie w polu serwisowym Jake Langloisa (12:13) time-out wziął GidoVermeulen. Po powrocie na plac gry nastąpił remis (13:13). Emanuel Kohut trafił ze środka (14:13), a piłkę meczową obronił Jakub Peszko (14:14). Lincoln Williams nie spisał się w polu serwisowym i ponownie piłkę meczową mieli katowiczanie (15:14). Ten sam zawodnik obił blok GKS-u Katowice, przedłużając spotkanie (15:15). Karol Butryn wyprowadził piłkę po dłoniach blokujących na aut, dając kolejną piłkę meczową swojemu zespołowi (16:15). Lincoln Williams zaatakował mocno po skosie (16:16). Żaden z zespołów długo nie pozwolił przeciwnikowi na zdobycie tego ostatniego punktu. W końcu jednak udało się to osiągnąć GKS-owi Katowice. Asem serwisowym zakończył zmagania w tym spotkaniu Gonzalo Quiroga (26:24).
MKS Będzin – GKS Katowice 2:3 (22:25, 25:23, 20:25, 25:23, 24:26)
MVP: Tomas Rousseaux
Składy zespołów:
MKS Będzin: Tomasz Kowalski, Jakub Peszko, Artur Ratajczak, Lincoln Williams, Jake Langlois, Mateusz Kowalski, Michał Potera (libero) oraz Lukáš Ticháček, Adrian Buchowski, Jan Fornal, Rafał Faryna
GKS Katowice: Marcin Komenda, Gonzalo Quiroga, Bartłomiej Krulicki, Karol Butryn, Tomas Rousseaux, Emanuel Kohut, Bartosz Mariański (libero) oraz Wojciech Sobala, Dawid Woch, Maciej Fijałek, Rafał Sobański, Dominik Depowski
Źródło: informacja własna