ONICO Warszawa w drugim meczu rywalizacji o siódme miejsce nie sprostało Cuprum Lubin i warszawianie zakończyli sezon na ósmym miejscu. W poniedziałek wynik jednak zdawał się nie mieć większego znaczenia. „Rezultat jest sprawą drugorzędną, bo żegnaliśmy naszego kolegę i gwiazdę siatkówki” – mówił po ostatnim spotkaniu Bartosz Kwolek.
Wynik zszedł na dalszy plan
Siatkarze ONICO Warszawa w drugim meczu rywalizacji o siódme miejsce nie podołali wymaganiom postawionym przez Cuprum Lubin i po czterech setach przegrali całe spotkanie, a następnie okazali się mniej skuteczni w końcówce złotego seta. W konsekwencji siatkarze warszawskiej drużyny zakończyli sezon 2017/2018 na ósmym miejscu. „Szczerze mówiąc wynik jest sprawą drugorzędną, a przynajmniej dla mnie, bo żegnaliśmy naszego kolegę (Guillaume Samica – przyp. red.) i gwiazdę siatkówki. Szkoda, że przegraliśmy i nie pożegnaliśmy go w taki sposób, na jaki zasługuje. Ocena gry, czy zrobiliśmy dużo błędów, czy nie, wydaje mi się bezsensowna, bo dzisiaj chodziło tylko o to, żeby pożegnać Samika i naprawdę wielki szacunek dla niego” – mówił po meczu Bartosz Kwolek.
Przypomnij sobie, jak wyglądał mecz na warszawskim Torwarze
Miała być „szóstka”, jest „ósemka”
Dla zespołu z Warszawy walka o siódme miejsce była w pewnym sensie „nagrodą pocieszenia”. Przez drugą część rundy zasadniczej warszawianie byli pretendentami do walki w czołowej szóstce, w której prawo gry stracili różnicą jednego punktu. Warszawianie po fazie zasadniczej zajęli siódme miejsce, ale nie zdołali go obronić. „Porażka w walce o siódme miejsce i o play-offy jest nie do porównania. Dzisiejszy mecz był pożegnalny i chodziło tylko o to. Dla mnie największa porażka to przegranie rywalizacji o wejście do szóstki. Ten pierwszy set i kilka punktów na pewno było do ugrania i to najbardziej nas wszystkich zabolało. Dzisiejsze spotkanie tak naprawdę było o nic, ale szkoda, że przegraliśmy, bo chcieliśmy pożegnać Samika” – wyjaśnił przyjmujący warszawskiej drużyny.
Chociaż aspiracje były dużo wyższe, zespół z Warszawy może mówić o pewnym sukcesie pod względem marketingowym. Do sportowego trochę zabrakło, ale według Bartosza Kwolka jego drużyna dała z siebie wszystko i walczyła do samego końca, chociaż nie brakowało w niej problemów. ONICO Warszawa przez sporą część rozgrywek zmagała się z kontuzjami zawodników i nie mogła wystawić najmocniejszego składu. „Sezon mogę ocenić pozytywnie jeśli chodzi o sport i organizację. Wiem, że klub bardzo dobrze prosperuje jeśli chodzi o organizację, więc to na pewno duży plus. Myślę, że sportowo daliśmy z siebie maksimum i szkoda, że nie weszliśmy do „szóstki”. To by było takie zwieńczenie, truskawka na torcie. Szkoda, że nie awansowaliśmy, ale myślę, że i tak ciąg zwycięstw, jaki mieliśmy, na pewno jest na plus i uważam, że za rok będzie lepiej”.
Problemy miały swój udział w porażkach
Sezon zdecydowanie nie oszczędzał warszawian, co też w dużej mierze przyczyniało się do takich, a nie innych rezultatów, ponieważ w pewnym momencie trudno było skompletować wyjściową szóstkę ze zdrowych graczy. „W tym roku mieliśmy trochę nieszczęścia. Ja złapałem kontuzję, że tak powiem pozasportową. Nie zdarzyło się to ani na treningu, ani podczas meczu, trochę taka nieszczęśliwa sytuacja. Mały (Damian Wojtaszek – przyp.red.) potem też złapał uraz, co wykluczyło nas z trzech, czterech meczów i to zaważyło na tych punktach zgubionych gdzieś po drodze, mogliśmy zapewnić sobie szóstkę dużo wcześniej, ale nie udało się” – dodał Kwolek. Należy pamiętać jednak, że ONICO Warszawa to nowa drużyna, która przed rokiem przeszła przebudowę i w tym sezonie praktycznie wszystko dopiero zaczęło się tworzyć. Na zakończenie przyjmujący podkreślił, że zespół cały czas nabiera doświadczenia. Teraz przed zawodnikami chwila przerwy, czas na wyciągnięcie wniosków, a te mają zaprocentować w kolejnym sezonie PlusLigi.
Źródło: Informacja własna