Drużyna Dafi Społem Kielce nie zdołała ostatecznie sprostać sile BBTS-u Bielsko-Biała. Pojedynek jednak nie był pozbawiony walki, a zakończył się dopiero po tie-breaku. „Mam nadzieję, że było widać na boisku, że wszyscy walczyli i każdy z zawodników zostawił cząstkę siebie na parkiecie” – mówił trener Wojciech Serafin.
Walka, która nie wystarczyła
Siatkarze z Kielc od początku spotkania nawiązali z przeciwnikami zaciętą walkę. W pierwszym secie jednak kontrolę nad grą mieli przyjezdni, zwyciężając z przewagą ośmiu punktów. W kolejnych odsłonach kielczanie postawili rywalom dużo większy opór, lecz goście zdołali doprowadzić do tie-breaka, a w nim zakończyć pojedynek na swoją korzyść. „Bardzo wielka szkoda tego meczu i moich zawodników, którzy zostawili dzisiaj dużo serca na boisku. Pracowaliśmy ciężko, żeby przygotować się do tego spotkania. Mam nadzieję, że było widać na boisku, że wszyscy walczyli i każdy z nich zostawił cząstkę siebie na parkiecie. Dziękuję im za to, że tak walczyli. Były emocje, iskrzyło pod siatką. Właśnie w takich sytuacjach poznaje się zespół. Ci chłopcy pokazali, że są fajnym zespołem. Dzisiaj też mogliśmy się przekonać, jak pomoc atakującego wpływa na zespół – wyglądamy całkiem inaczej. Myślę, że możemy wyglądać jeszcze lepiej, ale potrzebujemy trochę czasu. Obecność atakującego wpływa na komfort pracy na treningach oraz meczach. Zaangażowanie, rywalizacja to podstawowe rzeczy, które ta zmiana za sobą ciągnie” – skomentował to spotkanie trener Wojciech Serafin.
Zobacz, jak wyglądało spotkanie w Kielcach
Nie zabrakło najważniejszego – emocji
Spotkanie mogło się podobać kibicom. Dostarczyło wielu emocji i mnóstwa ciekawych akcji, co nie umknęło uwadze Mateusza Czunkiewicza. Libero nie ukrywał jednocześnie żalu po porażce, ale podkreślił, że najważniejsze będzie odpowiednie wyciągnięcie wniosków: „To był wyrównany mecz, bardzo dobre spotkanie ze strony Bielska w ataku, co pokazuje też wynik. Będziemy oglądać ten mecz ponownie i będziemy patrzeć co zawiodło. Szkoda, że nie wyszło tak, jak chcieliśmy. Fajnie, że spotkanie podobało się kibicom, na pewno bardziej by się podobało, gdybyśmy je wygrali”.
Wygrał lepszy
Siatkarze Dafi Społem Kielce zagrali na dobrym poziomie praktycznie w każdym z elementów, ale według Łukasza Łaszyńskiego nie do końca wszystko wyglądało dobrze w ataku. Bielszczanie zagrali lepiej w tym elemencie, zasłużenie wygrywając. Przed kielczanami teraz dalsza praca nad jakością gry, a sami czują większą determinację w odrabianiu utraconych w poprzednich kolejkach punktów. „Nie zagraliśmy zbyt dobrze w ataku. Spotkały się dwie drużyny na podobnym poziomie, ale to ekipa z Bielska pokazała się z lepszej strony. Bardzo chcieliśmy wygrać, czasem aż za bardzo. Spuszczenie głów w niczym nam nie pomoże, bo jak spuścimy głowy, to będzie jeszcze gorzej. Wydaje mi się, że powinniśmy podnieść głowy do góry i dawać z siebie wszystko na treningach, żeby jeszcze powalczyć i urwać punkty lepszym zespołom” – ocenił wspomniany wcześniej przyjmujący ekipy z Kielc.
Nowy atakujący – nowa pomoc
Mariusz Schamlewski nie ukrywał, że poniesiona z bielszczanami porażka jest bolesna dla jego zespołu. Tym bardziej, że w czwartym secie kielczanie mogli zakończyć mecz na swoją korzyść. Należy jednak szukać pozytywów, a tym z pewnością były emocje, a także pomoc ze strony nowego atakującego zespołu, Tomislava Dokicia: „Szkoda, że się nie udało, takie mecze bolą najbardziej. Końcówka była bardzo zacięta. Bielsko pokazało dzisiaj więcej zimnej krwi i zasłużenie wygrało ten mecz. Uważam, że zagraliśmy fajne spotkanie, kibicom mogło się podobać. Mieliśmy piłkę meczową w górze, zdarzył nam się głupi błąd i tak się przegrywa. Myślę, że nowy atakujący wzmocni nasz zespół. Na pewno pójdzie do góry także poziom treningów. Tomislav jest z nami dopiero od tygodnia i potrzebuje trochę czasu, żeby wkomponować się w zespół, ale po tym, co prezentuje do tej pory jestem o niego spokojny”. Nowy gracz kieleckiej drużyny zaprezentował się w swoim debiucie z dobrej strony, będąc dla zespołu dużą pomocą. Jakub Wachnik, który do tej pory pełnił w drużynie funkcję atakującego, lecz we wczorajszym spotkaniu wspomagał zespół jako przyjmujący. Nie ukrywał zatem zadowolenia z powrotu na swoją nominalną pozycję. „To był dobry mecz obu drużyn. O takim przebiegu spotkania zadecydowały błędy własne, może brak szczęścia, ale różnica pomiędzy nami jest niewielka. Przegraliśmy w tie-breaku, niestety czasem jedna piłka decyduje o tym, kto wygrywa. Gdybyśmy w czwartym secie wygrali tę jedną piłkę – piłkę meczową, to wynik byłby inny. Taki jest sport i trzeba grać do końca, nie poddawać się. Cieszę się, że mogę wrócić na przyjęcie i pomóc drużynie na mojej nominalnej pozycji. Jesteśmy zadowoleni, że mamy nowego atakującego, bo na pewno nam pomoże. Przed nami jeszcze wiele meczów i mam nadzieję, że będziemy jeszcze się cieszyć tak, jak dzisiaj Bielsko” – skomentował.
O transferze Tomislava Dokicia możecie przeczytać TUTAJ.
Źródło: Informacja prasowa/opracowanie własne