Siatkarze Asseco Resovii Rzeszów w meczu dziewiątej kolejki PlusLigi przeciwko ekipie Cuprum Lubin zaprezentowali silny charakter, powracając do walki po dwóch przegranych setach. „Wrócić z przegranej 0:2 i nie najlepszej gry to jest rzecz wielka i bardzo się z tego cieszymy” – powiedział po tym spotkaniu Marcin Możdżonek.
Z piekła do nieba
Drużyna Asseco Resovii nie rozpoczęła dobrze starcia z lubinianami. Siatkarze prowadzeni przez trenera Patricka Duflosa narzucili swój rytm gry, a rzeszowianie byli bezradni wobec poczynań rywali. Po dwóch setach lubinianom brakowało już tylko jednej partii do zwycięstwa w całym meczu, lecz po powrocie na boisko zespół gości powrócił do swojej dobrej gry. „Na pewno nie było tak, że w każdym secie była wyrównana walka, bo dostaliśmy trochę w pierwszym secie, gdzie jak Łukasz Kaczmarek wszedł na zagrywkę, to ciężko było cokolwiek zrobić i byliśmy bezradni. Na szczęście po wyjściu z szatni, po tej dziesięciominutowej przerwie ocknęliśmy się. Nie wiem, co się działo, czy byliśmy przerażeni, czy może zdekoncentrowani, ale obudziliśmy się. Udało nam się wygrać tego jednego seta i przez to udało nam się ruszyć i zakończyć ten mecz na swoją korzyść” – ocenił Bartłomiej Lemański, a Marcin Możdżonek, podzielając zdanie swojego kolegi z zespołu, nawiązał do pewnego twierdzenia odnośnie trudnych spotkań w Lubinie: „Bardzo cieszymy się z tego, że przełamaliśmy złą passę i jakieś fatum, czy też klątwę lubińską na Rzeszowie. Wrócić z przegranej 0:2 i nie najlepszej gry bo Cuprum Lubin nas rozbiło i robiło, co chciało w pewnych momentach, to jest rzecz wielka i bardzo się z tego cieszymy”.
Zobacz, jak przebiegał mecz w Lubinie
Dwie historie
Jak wcześniej wspomniał środkowy rzeszowskiej drużyny, powrócić do walki po dwóch, dosyć dotkliwie przegranych partiach to cecha wielkich zespołów. Cały pojedynek ukazał wyraźny podział, dając jednocześnie potwierdzenie w siatkarskim porzekadle, że kto przy stanie 2:0 nie wygrywa 3:0, przegrywa 2:3. Jakub Jarosz podkreślił zaś jak ważną rolę w zespole odegrała sfera mentalna, która wyzwoliła determinację w walce o odwrócenie losów meczu: „Mecz można podzielić na dwie historie. Pierwsza, gdzie kompletnie nie mogliśmy się obudzić i graliśmy po prostu bardzo słabo oraz po dziesięciominutowej przerwie. Po dwóch setach wyszliśmy z powrotem jakby spokojniejsi, wykasowaliśmy to złe, co było za nami i graliśmy po prostu swoją siatkówkę, co przełożyło się na zwycięstwo”.
Zwycięski powrót
Dla Pawła Ruska mecz w Lubinie był dodatkowo ważny. Libero rzeszowskiej drużyny spędził w ekipie Cuprum Lubin ostatnie trzy sezony, co wywołało dodatkowe emocje. „Spędziłem tutaj super trzy lata, naprawdę było świetnie. Przez pierwsze dwa sety nie mieliśmy nic do powiedzenia. Cieszy fakt, że tutaj wygraliśmy, bo statystyki nie były pozytywne, jeśli chodzi o mecze Asseco Resovii z Lubinem. Fajnie, że to przełamaliśmy. Myślę, ze potrzebujemy takich meczów, żeby te sytuacje odwracać. Dzisiaj nam się to udało. Cieszymy się, bo praktycznie cała drużyna grała, wszyscy pomagali i to jest naprawdę fajne” – skomentował na zakończenie.
Źródło: CuprumLubinTV/opracowanie własne